Niedawno
wróciłem z jednej podróży i za chwilę będę pakował się na kolejną wyprawę. I
mam wrażenie, że spakuję się jeszcze lepiej a plecak będzie lżejszy niż
ostatnio bo dobrze pamiętam rzeczy ważne i te, które zabrałem niepotrzebnie:)
Przytaknęliście pomysłowi na facebooku, więc tym razem post bardziej praktyczny.
Zrezygnowałem z pisania listy wszystkich rzeczy ze szczoteczką do zębów włącznie, żeby nie było zbyt nudno :)
Poniżej moje wybrane uwagi, wskazówki, odkrycia.
Na podstawie doświadczenia z kilku podróży do bardzo gorących, tropikalnych i często deszczowych miejsc.
Odzież
Na 3-4 tygodniową podróż zabieram 1 lnianą koszulę z krótkim rękawem, 1 lnianą koszulę z długim rękawem i 2 t-shirty (w tym jeden spakowany na samo dno plecaka, na drogę powrotną). Wolę regularnie płukać koszule i suszyć je na sobie w słońcu niż magazynować dużą ilość brudnych.
Lniane a nie kolorowe, by nie rzucać się w oczy bardziej niż to konieczne. Szczególnie tak ubrany czuję się lepiej gdy jestem w biednej wiosce, w której wokół mnie nagle jest mnóstwo dzieci znacznie gorzej ubranych.
Jedne krótkie spodnie, szorty kąpielowe i długie spodnie z odpinanymi nogawkami z lekkiego, szybkoschnącego materiału.
Sen
Prześcieradło podróżne i moskitiera.
W miejscach oferujących najtańsze noclegi zazwyczaj brakuje moskitiery, która jest jedyną bronią w nocy przed komarami. Własne prześcieradło na wypadek gdybym poddał pod wątpliwość czystość tego, które zastałem.
Higiena
Podczas ostatniej podróży zamieniłem mydło/żel pod prysznic i szampon na piankę do mycia ciała. I to jest rozwiązanie idealne. Nie byłem przekonany gdy w Organique namawiali mnie by myć się pianką, ale po sprawdzeniu tego pomysłu w praktyce, nie zamienię go już na nic innego!
Największą zaletą jest ciężar, a właściwie jego brak;) Gdy bierzecie po raz pierwszy do ręki plastikowy słoiczek z pianką to macie wrażenie że jest pusty! Pianka świetnie pachnie i odświeża. 200ml starcza na dwutygodniowe mycie ciała i krótkich włosów.
Jeśli chcecie sprawdzić sami, zerknijcie poniżej ;)
Przytaknęliście pomysłowi na facebooku, więc tym razem post bardziej praktyczny.
Zrezygnowałem z pisania listy wszystkich rzeczy ze szczoteczką do zębów włącznie, żeby nie było zbyt nudno :)
Poniżej moje wybrane uwagi, wskazówki, odkrycia.
Na podstawie doświadczenia z kilku podróży do bardzo gorących, tropikalnych i często deszczowych miejsc.
Odzież
Na 3-4 tygodniową podróż zabieram 1 lnianą koszulę z krótkim rękawem, 1 lnianą koszulę z długim rękawem i 2 t-shirty (w tym jeden spakowany na samo dno plecaka, na drogę powrotną). Wolę regularnie płukać koszule i suszyć je na sobie w słońcu niż magazynować dużą ilość brudnych.
Lniane a nie kolorowe, by nie rzucać się w oczy bardziej niż to konieczne. Szczególnie tak ubrany czuję się lepiej gdy jestem w biednej wiosce, w której wokół mnie nagle jest mnóstwo dzieci znacznie gorzej ubranych.
Jedne krótkie spodnie, szorty kąpielowe i długie spodnie z odpinanymi nogawkami z lekkiego, szybkoschnącego materiału.
Sen
Prześcieradło podróżne i moskitiera.
W miejscach oferujących najtańsze noclegi zazwyczaj brakuje moskitiery, która jest jedyną bronią w nocy przed komarami. Własne prześcieradło na wypadek gdybym poddał pod wątpliwość czystość tego, które zastałem.
Higiena
Podczas ostatniej podróży zamieniłem mydło/żel pod prysznic i szampon na piankę do mycia ciała. I to jest rozwiązanie idealne. Nie byłem przekonany gdy w Organique namawiali mnie by myć się pianką, ale po sprawdzeniu tego pomysłu w praktyce, nie zamienię go już na nic innego!
Największą zaletą jest ciężar, a właściwie jego brak;) Gdy bierzecie po raz pierwszy do ręki plastikowy słoiczek z pianką to macie wrażenie że jest pusty! Pianka świetnie pachnie i odświeża. 200ml starcza na dwutygodniowe mycie ciała i krótkich włosów.
Jeśli chcecie sprawdzić sami, zerknijcie poniżej ;)
Apteczka
Oprócz standardowego bandaża i podstawowych leków zawsze mam łatwą w użyciu wodę utlenioną w żelu i elastyczny opatrunek w aerozolu. Plastry koniecznie w różnych rozmiarach, wodoodporne (tylko takie trzymają się np. na stopie gdy jest gorąco). Twory reklamowane jako naturalne czy aloesowe przyśpieszające gojenie są bezużyteczne.
Oprócz standardowego bandaża i podstawowych leków zawsze mam łatwą w użyciu wodę utlenioną w żelu i elastyczny opatrunek w aerozolu. Plastry koniecznie w różnych rozmiarach, wodoodporne (tylko takie trzymają się np. na stopie gdy jest gorąco). Twory reklamowane jako naturalne czy aloesowe przyśpieszające gojenie są bezużyteczne.
Przed deszczem
Nie ważne czy niosę na plecach cały mój bagaż, czy cały dzień spędzam jeżdżąc z mniejszym plecakiem po Barbadosie. ZAWSZE mam ze sobą grube worki na śmieci. Jeden bardzo duży, który pomieści cały bagaż i drugi mniejszy na aparat i torbę podręczną. Drugi taki awaryjny komplet zawsze jest na dnie dużego plecaka. Sprawdziłem, że to jest jedyna rzecz, która uchroni aparat i inne rzeczy przed tropikalną ulewą. Futerały i mocowane do plecaków ochraniacze są ok, ale do czasu.
Inna sytuacja.
Na Saint Vincent wybrałem się z kilkoma osobami z wioski na wyprawę przez dżunglę do wodospadu. Po 3 godzinach marszu na naszej drodze pojawił się potok. Okazało się że przechodziliśmy po pas w wodzie w tak silnym strumieniu, że ciężko było ustać. Jedna z osób nie miała odwagi nawet iść dalej. Gdyby nie to, że mogłem uchronić moją torbę z aparatem przed ewentualnym nagłym lądowaniem w wodzie pozostawiając ją na ramieniu ale zawiniętą w foliowy worek to też nie ryzykowałbym. Dla mnie to jedna z najważniejszych rzeczy w bagażu. Rzadko używana ale gdy już przydatna to wiele ratująca.
Peleryna przeciwdeszczowa
Nie zabieram ze sobą żadnych, nawet najlżejszych i najbardziej nieprzemakalnych kurtek. Są niepraktyczne. Najlepszym rozwiązaniem jest zawsze mieć w torbie pelerynę foliową, taką najzwyklejszą jaką można kupić w kiosku, u nas najczęściej nad morzem lub w górach. Jest bardzo mała gdy jest złożona. Jej zaleta: gdy pada najbardziej ulewny deszcz zakładam najpierw bagaż a potem pelerynę i dzięki temu wszystko co mam ze sobą jest suche.
Pakowanie
Wypróbowałem to podczas podróży na Karaiby i będę tak robił już zawsze.
WSZYSTKO przed włożeniem do plecaka najpierw wkładam do worków strunowych.
Zdecydowanie łatwiej tak się spakować i można zmieścić więcej. Szczelnie zamknięte czyste koszulki pozostają czyste i zajmują mniej miejsca, ładowarki się nie plączą, nic się nie gniecie. Dokumenty też pozostają suche i czyste. W kilka minut mogę wyjąć wszystko z bagażu i spakować to z powrotem. Jeśli rozleje nam się jakiś płyn to nadzieja nie tylko w torbie, w którą opakowanie było zawinięte, bo każda rzecz jest w swoim oddzielnym foliowym opakowaniu. Najlepsze są worki grubsze i z dwoma strunami, mamy duży wybór jeśli chodzi o wielkości.
Wypróbowałem to podczas podróży na Karaiby i będę tak robił już zawsze.
WSZYSTKO przed włożeniem do plecaka najpierw wkładam do worków strunowych.
Zdecydowanie łatwiej tak się spakować i można zmieścić więcej. Szczelnie zamknięte czyste koszulki pozostają czyste i zajmują mniej miejsca, ładowarki się nie plączą, nic się nie gniecie. Dokumenty też pozostają suche i czyste. W kilka minut mogę wyjąć wszystko z bagażu i spakować to z powrotem. Jeśli rozleje nam się jakiś płyn to nadzieja nie tylko w torbie, w którą opakowanie było zawinięte, bo każda rzecz jest w swoim oddzielnym foliowym opakowaniu. Najlepsze są worki grubsze i z dwoma strunami, mamy duży wybór jeśli chodzi o wielkości.
Na głód
Zawsze mam ze sobą małe opakowanie ciastek zbożowych lub orzechów. Podobnie praktyczne są bakalie, np. rodzynki. To przykład jedzenia, które nawet w 40 stopniach przez wiele dni pozostaje świeże.
Zawsze mam ze sobą małe opakowanie ciastek zbożowych lub orzechów. Podobnie praktyczne są bakalie, np. rodzynki. To przykład jedzenia, które nawet w 40 stopniach przez wiele dni pozostaje świeże.
Inne
Sznurek szpagat pewnie ma ze sobą wiele osób, dorzucam do tego kilka metalowych spinaczy biurowych, z których uwierzcie – naprawdę można zrobić dużo:) Taki spinacz pomógł mi np. jako haczyk przy wieszaniu pod sufitem moskitiery.
Sznurek szpagat pewnie ma ze sobą wiele osób, dorzucam do tego kilka metalowych spinaczy biurowych, z których uwierzcie – naprawdę można zrobić dużo:) Taki spinacz pomógł mi np. jako haczyk przy wieszaniu pod sufitem moskitiery.
Zawsze mam ze sobą listę rzeczy do zabrania;)
Czyli spisane wszystko co spakowałem, włącznie z wagami poszczególnych rzeczy.
Ułatwia to sprawę gdy zastanawiam się czy wszystko spakowałem w drodze powrotnej i w każdej chwili w podróży. W ten sposób nie zapomnimy choćby suszącego się do ostatniej chwili ręcznika. Zanim wyprowadzę się z hostelu – ogarniam wzrokiem listę.
Wagi przydają się gdy trzeba oszacować ciężar całego bagażu po ubyciu jedzenia i innych rzeczy gdy chcemy kupić jak najwięcej pamiątek itp. W moim sprzęcie wciąż niestety brakuje lekkiej, przenośnej, podwieszanej wagi.
Na koniec pianki dla Was o których pisałem wyżej :)
Gdy powiedziałem przyjaciołom z Organique jak świetne to rozwiązanie dostałem też kilka sztuk po 100 ml do rozdania, by i kilka osób spośród Was miało szansę je wypróbować.
Wybierzcie jeden zapach tutaj (jeśli się uda to taki dostaniecie;) dodajcie krótkie i kreatywne uzasadnienie, swoje imię, przynajmniej pierwszą literę nazwiska, miasto i umieśćcie zgłoszenie w komentarzu. Jeśli ktoś nie ma konta Google i będzie komentował jako osoba anonimowa, proszę także o podanie adresu e-mail, abym miał pewność że po ogłoszeniu wyników pianki powędrują do właściwych osób.
Nagrodzeni zostaną wybrani pod koniec tygodnia.
PS. Na Karaibach rozpocząłem przygodę z fotografią różnych produktów, a pianki okazały się baardzo fotogeniczne:)
Aktualizacja - Rozwiązanie konkursu.
Cieszę się, że zarówno moje rady, jak i konkurs spotkał się z takim zainteresowaniem. Spośród wszystkich komentarzy wybrałem cztery i do tych osób powędrują pianki, które dla siebie wybrali. Są to:
Karolina C. z Lublina - z tym gepardem lepiej uważać:)
Karolina J. z Łodzi - radość i wyśmienite greckie jedzenie, to jest to:)
Paulina S. z Poznania - na orzeźwienie mamy i córki :)
Monika S. z Warszawy - pomarańczowa energia w Peru zawsze się przyda:)
Poproszę o adresy do wysyłki drogą mailową. I zaglądajcie tutaj ciągle. Wyprawa na Sri Lankę właśnie się rozpoczyna...
Witam
OdpowiedzUsuńW listopadzie wybieram się ze znajomymi na Barbados , chętnie wypróbuję jedną z pianek :) wybieram piankę kolonialną :)
Pozdrawiam
W grudniu lecę do Izraela- nie wiem jak sytuacja tam się rozwinie, a zatem pianka o zapachu pomarańczy doda mi energii na przetrwanie ewentualnych trudności :P pozdrawiam Ewa W. Wrocław (nesssssa@o2.pl)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o piance, z chęcią bym ją wypróbowała! Co prawda nigdzie nie jadę na wakacje, bo czekam na małą Helenkę co ma się urodzić już niedługo... :) Taki świeży pomarańczowy zapach był by pewnie w sam raz na orzeźwienie umysłu... :) Paulina S. - Poznań
OdpowiedzUsuńJa niestety nigdzie się nie wybieram, ale chętnie poczułabym klimat odległych zakątków świata we własnym domu :) Myślę, że idealna byłaby w tej sytuacji pianka do kąpieli - Afryka.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPianka oliwkowa byłaby idealnym przypomnieniem pięknej Grecji.Jej kojący zapach odzwierciedlałby typowy grecki poranek,pełen radości,domowego ciepła i oczywiście wyśmienitego jedzenia.Myślę że pianka oliwkowa to przykład prostoty która sprawdza się na każdym polu, w wielu sytuacjach.Jest jak Grecja czysta,prosta a jednak ma w sobie siłę i moc by wielbiły ją tłumy.Karolina J.,Łódź
OdpowiedzUsuńPianka grecka zapachem, a pomarańczowa kolorem przypomniała by mi niedawne słoneczne wakacje na Chalkidiki. Wkrótce z koleżanką zdobywamy Londyn i ucieszyłabym się z obu tych zapachów, bo są świeże, a przy tym bardzo kobiece :)
OdpowiedzUsuńMarta F., Toruń
a ja wybrałabym tę o zapachu Afryki-z czystej ciekawości jak zapach pianki komponuje się z zapachem w mojej pamięci :)Myślę, że do kolejnej mojej podróży pozostanie puste pudełko, dlatego Afrykę pragnę przypomnieć sobie w deszczowej Polsce :)
OdpowiedzUsuńSiedząc w pracy za biurkiem, jedyne o czym zamarzyłam czytając kolejny wpis o dalekich podróżach jest poczuć zapach Afryki! Wybieram Afrykę - może kiedyś uda mi się dokonać konfrontacji zapachu z rzeczywistością? - Małgorzata Sz. - Łódź.
OdpowiedzUsuńHej, ja tak bardziej praktycznie - bagaż podręczny z żelem, szamponem i innymi mega potrzebnymi kobiecie kosmetykami ;-) przekracza u mnie dozwoloną wagę i potrzebuję super lekkiej pianki :-) Zapach liczy się każdy, byleby było lekko i skutecznie :-) Magda K. Wrocław (mk.netbox@gmail.com)
OdpowiedzUsuńNa jesienną pogodę wybieram piankę afrykańską. Poczuć słońce na skórze, wymieszane z zapachem orientalnych przypraw. Pościągać się z gepardem, przytulić do słonia i po łuskać małpy, poskakać z Masajami lub napić się ich tradycyjnego napoju (z mleka i krwi krowy). Zamykam oczy i już słyszę dźwięki bębnów- BAM BAM bam bam.... Karolina C. Lublin m.s.wedrowca@gmail.com
OdpowiedzUsuńW związku z nadchodzącą porą roku wybrałabym piankę o zapachu Afryki. Myślę, że to odpowiedni zapach, będący chociaż namiastką wakacji, które w tym roku spędziłam rehabilitując rękę po operacji, a pianka będzie delikatnym produktem do jej pielęgnacji (nie czuję jak rymuję:P). Dodatkowo zawsze marzyła mi się podróż do Afryki, być może pianka pozwoli poczuć mi klimat tamtego kontynentu :) Karolina K. Radomsko karo06-16@o2.pl
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTak jak Ci już wspominałem Marcinie zainspirowany Twoim blogiem w marcu 2014 wybieram się na Barbados ;-)
OdpowiedzUsuńByć może zmienię też swoje przyzwyczajenia podróżnicze i będę miał możliwość przetestowania pianki zamiast zwykłego żelu pod prysznic, oby.
Najlepszy na tą wyprawę wydaje mi się zapach kolonialny i byłoby mi miło przetestować go na karaibskiej ziemi :-)
Pozdrawiam i trzymam kciuki!
Twój mini poradnik pakowania jest świetny! Nie jeżdżę co prawda w tropiki, ale patent z workami na śmieci ochraniającymi bagaż przed deszczem z pewnością przyda mi się w górach i na Mazurach :D
OdpowiedzUsuńI zdecydowanie potwierdzam przydatność listy!
Pozdrawiam, Ania:)
W październiku wybieramy się w najdalszą (jak do tej pory) podróż, mianowicie do Peru. Będąc tam będziemy chcieli jak najwięcej zobaczyć, w związku z tym będziemy się dużo przemieszczać różnymi środkami transportu, oczywiście z plecakami. Myślałam o tym jak zmniejszyć wagę bagażu tak, aby nie nosić niepotrzebnego balastu. Nagle natknęłam się na Twój blog i pomysł z pianką wydaje mi się rewelacyjny. Chętnie bym wypróbowała to rozwiązanie. Wszystkie zapachy wydają się piękne, ale wydaje mi się że na tą wyprawę fajnie byłoby mieć taką piankę o zapachu POMARAŃCZY. Może to być fajny energetyczny zastrzyk na początek każdego pełnego wrażeń dnia :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMonika S., Warszawa, mamasaidbecool@gmail.com
http://mamasaidbecool.blogspot.com/
właśnie pakuję się nad morze - jadę z córą pociągiem. Waga bagażu mnie przeraża...jeśli mogę sobie ulżyć to czemu nie :) pomarańcza była by idealna dla nas obu :)
OdpowiedzUsuńBaśka Ż., Majdan Królewski
Po nitce do kłębka ...
OdpowiedzUsuńWpadłam tu przypadkiem po linku z Ikea na Facebook'u i ... zostaję !
Bardzo ciekawie napisane , przydatne informacje !
Rozsiadłam się wygodnie i czekam na kolejne wpisy :)
Pozdrawiam!
Anka
Ps. Jeśli mi się poszczęści to poproszę piankę mleczną :) Nigdy czegoś takiego nie używałam , chętnie wypróbuję !
paniwdomu@gazeta.pl
bardzo fajne i przy tym praktyczne info
OdpowiedzUsuńczekam na kolejne wpisy
pozdrawiam
Witaj,
UsuńDziękuję za wizytę i za komentarz :) Cieszę się, że post ze wskazówkami i radami po mojemu przyciąga także miesiąc po zamieszczeniu :)
Do zaglądania zapraszam, kolejne wpisy będą, tylko czasowo muszę sobie z tym wszystkim poradzić!
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń