Tajska kuchnia i targ z jedzeniem w Phetchaburi | filmy

Po opuszczeniu Bangkoku i niezaplanowanym noclegu w Samut Sakhon (ponieważ nie udało nam się wieczorem w stolicy na czas znaleźć właściwego autobusu, dlatego cenny był dowolny jadący na południe) - docieramy do miasteczka Samut Songkhram.
Taaak. Zamiast w Samut Songkhram wysiadamy nocą w oddalonym o 40 km Samut Sakhon ;) Nazwy, szczególnie tak podobne, wprowadzają trochę zamieszania. Czujność więc wyostrzona i czasami powtarzamy kilka razy dla pewności.

Samut Songkhram jest popularne szczególnie ze względu na targ na torach kolejowych. Zdjęcia i film z Maeklong railway market znajdziecie TUTAJ.

Dalej udajemy się popularnym środkiem transportu wśród miejscowych - ciężarówką z ławkami z tyłu (zwaną songthaew). Docieramy do wioski Amphawa, aby zobaczyć popularny pływający targ (Amphawa floating market), ten jednak organizowany jest wyłącznie w piątki, soboty i niedziele. Pozostaje nam więc po raz pierwszy sprawdzić tajski masaż ramion i głowy z aromatycznymi olejkami, a później odpocząć od bagaży na plecach w kafejce. Herbata okazała się tak egzotycznie słodka, że niemożliwa do wypicia :)

Amphawa floating market, od piątku do niedzieli kanał widoczny w tle jest pełny łodzi i odbywa się tu targ


 

Tajlandia, w drodze: bazar w Samut Songkhram

Drugiego dnia podróży docieramy z miasteczka Samut Sakhon do Samut Songkhram.

Ciężko jest się w kwestii transportu porozumieć bo nasza wymowa tajskich miejscowości nie jest idealna ale dotąd udaje się. Choć nie zawsze mamy pewność czy jedziemy we właściwym kierunku ;)

Linia kolejowa blisko stacji Maeklong to tory na których odbywa się tętniący życiem targ. Droga pociągu ginie pod straganami. Pociąg przejeżdża tędy zazwyczaj cztery razy dziennie i za każdym razem dezorganizuje bazar na kilkadziesiąt sekund.
Towar (warzywa, owoce, owoce morza, akcesoria) pozostaje tam gdzie był (czyli jego część w trakcie przejazdu pociągu znajduje się nienaruszona pod wagonami), sprzedawcy odchylają jedynie markizy po usłyszeniu syreny ostrzegawczej.
Jest to czas w podróży kiedy mamy na sobie całe bagaże i poruszanie się między stoiskami, rurkami podtrzymującymi markizy i w tłumie jest bardzo trudne. Wszystko znika gdy przejeżdża pociąg :)

Rzecz dzieje się tak szybko, że nie zdążyłem nagrać składania straganów. Ale jest przejazd i szybki powrót do targowania ;)




Barbados fotograficznie: Caribbean remixed

Drogę ze stolicy (Bridgetown) do Oistins pokonywałem busem wielokrotnie. To mniej ekskluzywny rejon wyspy niż wybrzeże zachodnie, wzdłuż którego rozciągają się kurorty dla najbardziej wymagających. Im dalej na południe, tym mniej hoteli, bardziej luźno i przystępniej cenowo.
Okolice St. Lawrence Gap i Oistins to prawdziwe zagłębie gastronomiczne. Za dnia jest tu spokojniej, wieczorami życie przenosi się z plaż do knajpek i rozkwita imprezowy nastrój.




Test aplikacji mobilnej Empik Foto

Zostałem zaproszony do testowania nowej aplikacji mobilnej Empik Foto :)
Czas na opis aplikacji oraz przedstawienie efektów :)




Aplikacja na smartfony Empik Foto jest mobilnym rozszerzeniem najpopularniejszego
serwisu oferującego usługi fotograficzne z którego korzystam regularnie. Pozwala na bezpośrednie wywoływanie zdjęć z telefonów.
I co wydało mi się najciekawsze, umożliwia wywołanie nie tylko zdjęć zrobionych i przechowywanych w telefonie, ale także wydruk fotografii z kont w serwisach społecznościowych: Facebook, Instagram oraz Flickr. Wydaje się skomplikowane? ;)

Pobranie bezpłatnej aplikacji zajmuje zaledwie kilka chwil, program od razu jest gotowy do użycia.
Pierwszy etap składania zamówienia to wybór formatu i zdjęć. Zdecydowałem się na wywołanie zdjęć  z różnych źródeł w jednym zamówieniu i tej operacji obawiałem się najbardziej. Wrzucanie zdjęć do koszyka z pamięci telefonu, facebooka oraz Instagrama okazało się jednak banalnie proste. W górnym panelu aplikacji łatwo logujemy się do poszczególnych kont i przełączamy pomiędzy nimi.
Wybrane zdjęcia znajdziemy w koszyku, tutaj też je kadrujemy.
Ostatni etap to złożenie zamówienia. Na osoby, które posiadają konto w serwisie empikfoto.pl czeka niespodzianka, w aplikacji konto to jest widoczne a proces zamawiania jeszcze krótszy.
Omija nas też problem płatności on-line ponieważ za zamówienie płacimy odbierając je w salonie Empik :)

Sri Lanka: z Kataragamy do krainy herbaty

Kolejny dzień naszej podróży to najwięcej jak dotąd przebytych kilometrów.



Z Tangalle chcemy dotrzeć do Tissamaharamy. Tutaj czekają m.in. budowle sakralne dagoby i sztuczny zbiornik Tissa Wewa przy którym spotyka się miejscowa ludność, a po wynajęciu łodzi motorowej można dotrzeć w dzikie zakątki by zobaczyć czaple.
Przejeżdżamy autobusem obok Tissa Wewa. Okazuje się, że sztuczny zbiornik wygląda zdecydowanie bardziej sztucznie i szaro niż podpowiadała wyobraźnia i w kilka sekund decydujemy, że jedziemy dalej.

Po godzinie jesteśmy w Kataragamie. 
Pięć minut marszu z bagażem w upale i mamy dosyć ale jesteśmy już wprawieni w przełamywaniu takich kryzysów. Docieramy do straganów z owocami. Wyglądają inaczej niż dotąd… Zamiast stert owoców pełno tu koszy ze skrupulatnie ułożonymi ananasami, pomarańczami, przystrojonych kwiatami. Mija kilka godzin od śniadania więc nie możemy oderwać oczu od kokosów i cytrusów. Decydujemy o zakupach w drodze powrotnej. 

"Pociąg do podróży" - rozmowa z empikiem foto

W lutym w Hali Stulecia we Wrocławiu mogliście oglądać wystawę moich zdjęć "Pociąg do podróży" podczas Międzynarodowych Targów Turystycznych.
Wystawę wsparli empik foto i Centrum Językowe Politechniki Łódzkiej. Bez nich pokazanie fotografii w czasie tego wydarzenia nie byłoby możliwe!
Zakończona wystawa to jednak nie koniec mojej przyjaźni z www.empikfoto.pl :) Zapraszam Was do przeczytania naszej niedawno przeprowadzonej rozmowy, kliknijcie tutaj.

Sri Lanka: port w Tangalle, fotograficznie

Tangalle. Jesteśmy na południu Sri Lanki.
Zapamiętam to miejsce z kilku powodów...
Jeśli chodzi o komunikację na wyspie i poruszanie się autobusami to musicie wiedzieć, że wszystko dzieje się szybko ;) Mam na myśli, że gdy kierowca widzi przy drodze kogoś to zwalnia, bileter stojąc w przednich drzwiach (w czasie jazdy) upewnia się, że pasażer chce wsiąść do odpowiedniego autobusu i macha by wsiąść drzwiami tylnymi. A w zasadzie to wskoczyć bo autobus się nie zatrzymuje!
Myślałem, że w Lonely Planet piszą w tej sprawie bajki i wyolbrzymiają, ale tak jest naprawdę.
Miłym wyjątkiem jest, gdy na autobus czeka kobieta z dzieckiem lub oczywiście większa grupa ludzi. Co najważniejsze - zawsze wszystko musi dziać się sprawnie.
Jeśli macie na plecach jeden plecak, a na brzuchu drugi ze sprzętem fotograficznym to zazwyczaj cieszycie się, że wsiadacie na pierwszej stacji. Jeśli chcecie wsiąść na małym przypadkowym przystanku i wyruszyć w kierunku Tangalle to pewnie, podobnie jak nam, uda Wam się wsiąść do czwartego z kolei autobusu.
Wszystkie wcześniejsze zwalniały (przy bagażach nic to nie da), dopiero ten czwarty się zatrzymał :)



Sri Lanka: Matara & Sinharaja Forest Reserve

To wpis głównie z przestrogą dla planujących na Sri Lance spotkanie z tropikalnym lasem. Już w czasie podróży udało mi się napisać post o zbliżeniach z dżunglą zdecydowanie bardziej bliskich niż się spodziewaliśmy.

Mirissę, która już zawsze będzie się nam kojarzyć z idealnymi plażami opuszczamy około południa. Przy głównej drodze wsiadamy do autobusu, którym podróżujemy do Matary. To jeden z większych węzłów komunikacyjnych na południowym wybrzeżu.



Tutaj wysiadając z autobusu nad samym oceanem dostrzegamy kolejne zjawiskowe plaże skrywane w cieniu pióropuszy palm kokosowych.
Na plaży spędzamy trzy, może cztery kwadranse fotografując. Na własnej skórze odczuwamy także monsunowy klimat, ponieważ pogoda w kilka minut zmienia się ze słonecznej w potężną ulewę. Pomocne są ogromne worki foliowe, które zawsze mam na wierzchu bagażu. Pokrowiec przy takiej ilości wody niewiele by się przydał, ale płachta folii to już coś. Palmy kuszą schronieniem, ale to groziłoby utratą życia od spadającego kokosa więc odmawiamy. Gdy już jesteśmy całkowicie przemoczeni, pokazuje się grzejące słońce :)