Tajlandia, Phetchaburi: w jaskini Tham Khao Luang

Phetchaburi obfituje w atrakcje kulturalne i historyczne. Łatwo dostać się stąd również na plażę. Mimo wszystko miasto zachowało swój mało turystyczny nastrój. Za dnia wszędzie odbywa się handel, po południu ulice pustoszeją.


Dla nas to krótki przystanek. Czasu wystarczyło by zagłębić się w miejską okolicę, dotrzeć wieczorem na targ z jedzeniem zilustrowany tutaj i zachwycić się jeszcze jednym, jak się okazało, wyjątkowym miejscem.

Nad miastem góruje wzgórze Khao Wang z królewskimi świątyniami i pałacami.
Jest tam również zespół jaskiń Tham Khao Luang. Podróż z centrum zajęła 1-2 kwadranse tuk tukiem.


Podczas krótkiego, ale męczącego w wysokiej temperaturze podejścia pod wzgórze towarzyszą nam makaki. Czasami trzymające się w oddali, czasem natrętnie zastępujące drogę całymi stadami, więc najlepiej nie otwierać tutaj plecaka ze sprzętem fotograficznym ;)

Lustrzanka czy smartfon - fotografowanie w podróży


Patronami relacji z podróży do Tajlandii obok Organique są sieć Plus i LG Polska, dzięki którym mogłem przesyłać Wam relację w czasie wyprawy codziennie i na bieżąco. Dzięki LG G3 oraz internetowi od Plusa pisałem do Was na facebooku z łodzi, z autobusu, z dżungli i z plaży :)


Elementem wspólnych działań było sprawdzenie, jak smartfon LG sprawdzi się w fotografii podróżniczej. Wszystkie dotychczasowe zdjęcia, które zobaczyliście na blogu wykonałem lustrzankami Canona i ZAWSZE komplet sprzętu fotograficznego (lustrzanka + kilka obiektywów) był podstawowym i oczywistym elementem bagażu. Mimo, że ten bagaż podczas całej podróży noszę na sobie, a każdy gram mniej w upale to jak kilogram mniej.

Tajska kuchnia i targ z jedzeniem w Phetchaburi | filmy

Po opuszczeniu Bangkoku i niezaplanowanym noclegu w Samut Sakhon (ponieważ nie udało nam się wieczorem w stolicy na czas znaleźć właściwego autobusu, dlatego cenny był dowolny jadący na południe) - docieramy do miasteczka Samut Songkhram.
Taaak. Zamiast w Samut Songkhram wysiadamy nocą w oddalonym o 40 km Samut Sakhon ;) Nazwy, szczególnie tak podobne, wprowadzają trochę zamieszania. Czujność więc wyostrzona i czasami powtarzamy kilka razy dla pewności.

Samut Songkhram jest popularne szczególnie ze względu na targ na torach kolejowych. Zdjęcia i film z Maeklong railway market znajdziecie TUTAJ.

Dalej udajemy się popularnym środkiem transportu wśród miejscowych - ciężarówką z ławkami z tyłu (zwaną songthaew). Docieramy do wioski Amphawa, aby zobaczyć popularny pływający targ (Amphawa floating market), ten jednak organizowany jest wyłącznie w piątki, soboty i niedziele. Pozostaje nam więc po raz pierwszy sprawdzić tajski masaż ramion i głowy z aromatycznymi olejkami, a później odpocząć od bagaży na plecach w kafejce. Herbata okazała się tak egzotycznie słodka, że niemożliwa do wypicia :)

Amphawa floating market, od piątku do niedzieli kanał widoczny w tle jest pełny łodzi i odbywa się tu targ


 

Tajlandia, w drodze: bazar w Samut Songkhram

Drugiego dnia podróży docieramy z miasteczka Samut Sakhon do Samut Songkhram.

Ciężko jest się w kwestii transportu porozumieć bo nasza wymowa tajskich miejscowości nie jest idealna ale dotąd udaje się. Choć nie zawsze mamy pewność czy jedziemy we właściwym kierunku ;)

Linia kolejowa blisko stacji Maeklong to tory na których odbywa się tętniący życiem targ. Droga pociągu ginie pod straganami. Pociąg przejeżdża tędy zazwyczaj cztery razy dziennie i za każdym razem dezorganizuje bazar na kilkadziesiąt sekund.
Towar (warzywa, owoce, owoce morza, akcesoria) pozostaje tam gdzie był (czyli jego część w trakcie przejazdu pociągu znajduje się nienaruszona pod wagonami), sprzedawcy odchylają jedynie markizy po usłyszeniu syreny ostrzegawczej.
Jest to czas w podróży kiedy mamy na sobie całe bagaże i poruszanie się między stoiskami, rurkami podtrzymującymi markizy i w tłumie jest bardzo trudne. Wszystko znika gdy przejeżdża pociąg :)

Rzecz dzieje się tak szybko, że nie zdążyłem nagrać składania straganów. Ale jest przejazd i szybki powrót do targowania ;)




Barbados fotograficznie: Caribbean remixed

Drogę ze stolicy (Bridgetown) do Oistins pokonywałem busem wielokrotnie. To mniej ekskluzywny rejon wyspy niż wybrzeże zachodnie, wzdłuż którego rozciągają się kurorty dla najbardziej wymagających. Im dalej na południe, tym mniej hoteli, bardziej luźno i przystępniej cenowo.
Okolice St. Lawrence Gap i Oistins to prawdziwe zagłębie gastronomiczne. Za dnia jest tu spokojniej, wieczorami życie przenosi się z plaż do knajpek i rozkwita imprezowy nastrój.