Sri Lanka: na targu rybnym

Ostatni raz z Galle.
Z kolejnym powodem by w podróży wstać wcześnie!
Po zamierzonym błądzeniu klimatycznymi uliczkami wyszliśmy z fortu w kierunku wskazanym w przewodniku aby dostać się do jednego z portów.

Na miejscu zastaliśmy ogromną ilość małych łodzi i katamaranów wyciągniętych na piaszczysty brzeg z krzątającymi się obok rybakami. Zaraz obok - targ i drewniane stoły pełne owoców morza, ze zdecydowaną przewagą tuńczyków.
I jeszcze ten wszechobecny zapach ryb! :)















3 komentarze:

  1. Faktycznie musi być tam niezły rybi aromat w powietrzy:D
    Brak dostępu do neta sprawił, że mam tyle zaległości na tym blogu, mam teraz co oglądać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aromat mimo wszystko był ok:) Mnóstwo świeżych ryb na wolnym powietrzu jest znośne.
      Miło widzieć Cię tutaj ponownie. Cieszę się że wracasz, zaglądasz. Jeśli nie zmienię planów, następny post chyba będzie jednym z tych pokazujących trochę raju na ziemi ;)
      Dzięki za komentarz!

      Usuń
    2. Dla niecodziennego widoku pewnie nawet zapach nie odstrasza.
      Gdy tylko mam czas i normalny dostęp do internetu wracam tu z przyjemnością:)
      Tak że, zaległości już przejrzałam i czekam na nowe wpisy:D

      Usuń