Tajlandia, w drodze: bazar w Samut Songkhram

Drugiego dnia podróży docieramy z miasteczka Samut Sakhon do Samut Songkhram.

Ciężko jest się w kwestii transportu porozumieć bo nasza wymowa tajskich miejscowości nie jest idealna ale dotąd udaje się. Choć nie zawsze mamy pewność czy jedziemy we właściwym kierunku ;)

Linia kolejowa blisko stacji Maeklong to tory na których odbywa się tętniący życiem targ. Droga pociągu ginie pod straganami. Pociąg przejeżdża tędy zazwyczaj cztery razy dziennie i za każdym razem dezorganizuje bazar na kilkadziesiąt sekund.
Towar (warzywa, owoce, owoce morza, akcesoria) pozostaje tam gdzie był (czyli jego część w trakcie przejazdu pociągu znajduje się nienaruszona pod wagonami), sprzedawcy odchylają jedynie markizy po usłyszeniu syreny ostrzegawczej.
Jest to czas w podróży kiedy mamy na sobie całe bagaże i poruszanie się między stoiskami, rurkami podtrzymującymi markizy i w tłumie jest bardzo trudne. Wszystko znika gdy przejeżdża pociąg :)

Rzecz dzieje się tak szybko, że nie zdążyłem nagrać składania straganów. Ale jest przejazd i szybki powrót do targowania ;)




Barbados fotograficznie: Caribbean remixed

Drogę ze stolicy (Bridgetown) do Oistins pokonywałem busem wielokrotnie. To mniej ekskluzywny rejon wyspy niż wybrzeże zachodnie, wzdłuż którego rozciągają się kurorty dla najbardziej wymagających. Im dalej na południe, tym mniej hoteli, bardziej luźno i przystępniej cenowo.
Okolice St. Lawrence Gap i Oistins to prawdziwe zagłębie gastronomiczne. Za dnia jest tu spokojniej, wieczorami życie przenosi się z plaż do knajpek i rozkwita imprezowy nastrój.