Kolejny dzień naszej podróży to najwięcej jak dotąd przebytych
kilometrów.
Z Tangalle chcemy dotrzeć do Tissamaharamy. Tutaj czekają m.in.
budowle sakralne dagoby i sztuczny zbiornik Tissa Wewa przy którym spotyka się
miejscowa ludność, a po wynajęciu łodzi motorowej można dotrzeć w dzikie zakątki
by zobaczyć czaple.
Przejeżdżamy autobusem obok Tissa Wewa. Okazuje się, że sztuczny zbiornik wygląda zdecydowanie bardziej sztucznie i szaro niż podpowiadała wyobraźnia i w kilka sekund decydujemy, że jedziemy dalej.
Przejeżdżamy autobusem obok Tissa Wewa. Okazuje się, że sztuczny zbiornik wygląda zdecydowanie bardziej sztucznie i szaro niż podpowiadała wyobraźnia i w kilka sekund decydujemy, że jedziemy dalej.
Po godzinie jesteśmy w Kataragamie.
Pięć minut marszu z
bagażem w upale i mamy dosyć ale jesteśmy już wprawieni w przełamywaniu takich
kryzysów. Docieramy do straganów z owocami. Wyglądają inaczej niż dotąd… Zamiast
stert owoców pełno tu koszy ze skrupulatnie ułożonymi ananasami, pomarańczami,
przystrojonych kwiatami. Mija kilka godzin od śniadania więc nie możemy oderwać
oczu od kokosów i cytrusów. Decydujemy o zakupach w drodze powrotnej.