Sri Lanka: Matara & Sinharaja Forest Reserve

To wpis głównie z przestrogą dla planujących na Sri Lance spotkanie z tropikalnym lasem. Już w czasie podróży udało mi się napisać post o zbliżeniach z dżunglą zdecydowanie bardziej bliskich niż się spodziewaliśmy.

Mirissę, która już zawsze będzie się nam kojarzyć z idealnymi plażami opuszczamy około południa. Przy głównej drodze wsiadamy do autobusu, którym podróżujemy do Matary. To jeden z większych węzłów komunikacyjnych na południowym wybrzeżu.



Tutaj wysiadając z autobusu nad samym oceanem dostrzegamy kolejne zjawiskowe plaże skrywane w cieniu pióropuszy palm kokosowych.
Na plaży spędzamy trzy, może cztery kwadranse fotografując. Na własnej skórze odczuwamy także monsunowy klimat, ponieważ pogoda w kilka minut zmienia się ze słonecznej w potężną ulewę. Pomocne są ogromne worki foliowe, które zawsze mam na wierzchu bagażu. Pokrowiec przy takiej ilości wody niewiele by się przydał, ale płachta folii to już coś. Palmy kuszą schronieniem, ale to groziłoby utratą życia od spadającego kokosa więc odmawiamy. Gdy już jesteśmy całkowicie przemoczeni, pokazuje się grzejące słońce :)